środa, 23 maja 2012

Rozdział 16

***Lily***

- Ooo...-  złapałam pion.- A. No... dobra. Jasne. Nie ma sprawy. Pewnie. Mogę się nim zajmować.
- Takiej odpowiedzi się spodziewałam.- ośwoadczyła matka.- Młodzieńcze !- dopiro po chwili zorientowałam się, że to do Hazzy.

- Tttak ?
- Dobrze opiekujesz się moją córką ?- zapytała. 
- Mhm. Jest coraz lepiej. Myślimy nawet, żebyb odstawic antydepresanty.- stwierdził szczerze.
- Moja córka ma depresję ?!- zdziwił się ojciec.
- Ta...
- NIE !- przerwałam mu.- Nie mam. To był... To był żart. Może chcecie wypoczać po  podróży ? Wiecie gdzie są pokoje gościnne. Zresztą... Znajomi zaprosili nas dzisiaj na imprezę, wiec nie wrócimy na noc i będziecie mieć cały dom dla siebie.- kłamałam jak najęta- Za 15 min wychodzimy. A no i jeszcze mamy... pogrzeb. Tak... Joseph Mendley umarł na... raka. Więc jutro też nas nie będzie. Harry, chodź się przygotować.- pisnęłam przerażona zachowując łagodny uśmiech i pociągnęłam do w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i  zagłuszyłam głos wodą z umywalki. 
- Ups...
- Co to miało być ?!
- Przeraszam. Poprostu nie chciałam spędzać z nimi czas. Niby wcześniej chciałam, ale teraz...- niedokończyłam, ponieważ Harry mnie przytulił.
- Dlaczego nie wiedzą o twojej...
- Nie ważne.- przerwałam. Nie chciałam słyszeć wyrazów jak "przypadłość", "choroba", czy "problem".- Tak się akurat składa, że nie wiedzą , ile mam lat. Pewnie zapytają.
- Bez przesady...Wszystko będzie dobrze. Ja... Coś się wymyśli. Teraz musimy iść na imprezę i pogrzeb, czyli znaleźć nocleg. 










***Zayn***

>ROZMOWA<
- Halo ?
- Zayn kochanie ! Masz moze dwa wolne łóża na dzisiaj ?!- zapytał Harry
- Mam,bo co ?

- Bo robimy party HARD !
- Yeah ! Party time !- wrzasnąłem.
- ALL DAY !
- ALL NIGHT !- dodał.
- ALL DAY !
- DJ MALIK !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wydrałem się jak mogłem najgłośniej. 
- To mozemy ?

- Nie.
- I tak przyjdziemy !!!- krzyknął i odłożył sluchawke. Hura. Jakoś nie byłem zaskoczony, kiedy dzwonił. 

- Co u nich ?- zapytała Majka. 

- Jeszcze dziś sama ją zapytasz. Przychodzą tu nan noc. Prosili o dwa łóżka.
- A skoro Harry ma swoje, to znaczy, że ja też zostaje.- stwierdziła.- Jak to miło mieć trochę czasu...- ironizowała.






                                                        
***Lily***

           Podjechaliśmy pod dom 1D. Weszłam po schodach do środka. Chłopaki robili kolację. Razem z Hazzą dołączyłam sie do sałatki.
- Więcej papryki.- poinstruował mnie.
- OK.

- Mniej pieprzu.- dodał.
- Jasne.- uśmiechnęłam się. Po paru chwilach, kiedy jedzenie było gotowe, usiedliśmy przy stole. Jedliśy w ciszy. 

- Moja matka jest w ciąży.- wypaliłam. Przed sekundą Majka podniosła szklankę do ust, ale upuściła ją ze dziwienia.
- Ccco ?- wydukał Li.
- Poprostu. Już niedługo po tym domu będzie biegać rozwydrzony bachor.- ucięłam z tym samym sztucznawym uśmiechem.
- Dlaczego akurat tu ? A nie gdzieś tam u rodziców ?
- Jak to dlaczego ? Mama jest sławna. Dziecko to kula u nogi. I ja, i następne. Chyba, że dziecko też jest sławne. Wtedy się na nim zarabia.
- To znaczy, że niedługo się pożegnamy ?- zapytała Majka smutno.

- Pewnie tak. A szkoda mi będzie was zostawić.- uśmiechnęłam się lekko.
- Nie możesz. Nie zostawiaj nas.- twarz Zayna przybrała błagalny wyraz. 
- Muszę. 
- Nie. 
- Mu...
- Może skończmyu ten temat.- powiedział Liam.- Jutro o tym porozmawiamy.








NASTĘPNEGO DNIA
***Liam***
         Obudziłem się  bardzo wcześnie, jak na mnie przystało. Nie skusiło mnie to jednak do szybkiego zejścia na dół. Przeciwnie. Troszkę spokoju mi się przyda.
          Zastanawia mnie postawa Lily. Ona nie cierpi z powodu rozłąki ? Oczywiście, nie opuści nas od razu, ale pewnie niedługo. Od tak stwierdza, że chce być  ważna dla tej głupiej baby ? Oczywiście, na pewno chce. Ale... Myślałem, że  jest z nami związana. Że... Że co ? Dobra, teraz muszę przyznać, że nikt nie wie co w niej siedzi. 
- I jak zwykle ja muszę iść z nią porozmawiać.- jęknąłęm i wstałem. Po chwili wszedłem do pokoju Lily. Okazało się, że ona też nie spała. Siedzieła oparta o łóżko, trzymając w rękcę papierosa.
- Od kiedy palisz ?
- Od kiedy wchodzisz bez pukania ?
- Mówię poważnie. Arytmia, to nie zabawa. Ciesz się, ze nie leczymy cię na siłę. 
- Powiedzmy, ze podświadomie chcę się wykończyć.- mruknęła.- A włąściwie po co tu przyszedłeś ?

- Hm... Musimy porozmawiać. Tylko proszę, żebyś była szczera.
- Nie wiem po co ci to, ale dobra.
- Powiedz.... Dlaczego nie kochasz Harrego ? On dla ciebie flaki sobie wypruwa.

- Jak śmiesz tak mówić ?! Jak możesz ?!

- A myślisz, że jak to wygląda ????????????
- Kocham Hazzę, ale... Ale nie pozwole mu zniszczyć sobie życia, a nikt mi w tym nie przeszkodzi. Nie pozwolę mu. ROZUMIESZ ?
- Ranisz go. 
- Ja... To nie ważne. Teraz wiem w jakim kierunku iść.
- Czyli ?
- Być ładna, bogata,głupia, sławana. Pamiętam, kiedy mama się mną zajmowała, marzyła, żebym była modelką. Będę. Zrobię wszystko.- stwierdziła twardo. Przecież ona była... owładnięta jakąś chorą determinacją... Chciała ochronić loczka, przed nim samym, a na dodatek chciała być ważna dla tej bogatej wydry.
- Wszystko ? Większość modelek zrobiło karierę idąc po kruchym lodzie. Dzięki urodzie i temu, jak szybko mogły związać się z facetami. Ale to niesie za sobą kąsekfencje. Nie możesz. Nie zrobisz tego.- sięgałem po coraz ostrzejsze słowa.
- Zrobie. Moge wszystko. Bogata matka to żródło rozgłosu. A zresztą... Nie obchodzi mnie twoje zdanie.
- Jesteś zaślepiona.
- Może. Nie cofnę się przed niczym. A ty nawet nie próbuj mi przeszkadzac.

- Jestes obłąkana.

- Nie ja jedna.  Rozejrzyj się, co robi Zayn. To jemu , nie mnie trzeba pomóc. Skoro jeszcze nie zauważyłeś tego, co ja, to sam się dowiedz.

     Wyszła.
- On cię powstrzyma !- krzyknąłem, nie wierząc w to, czego się dowiedziałem. Chociaż na pierwszy rzut oka nie było to wiele. Manowicie...














I 16. Wiem nudne, ale nie miałam RZADNEGO pomysłu. Mimo to proszę o KOMENTARZE i pozdrawiam <3 <3 <3

         

          


piątek, 11 maja 2012

Rozdział 15

A teraz proszę przyszykować się na najkrótszy rozdział na blogu ! ( zero czasu, zero postów ) :p
  






***Lily***

        Z niepokojem patrzyłam na czarne BMW wieżdzające na podjazd willi. 15 min. temu dowiedziałam się, że rodzice przyjeżdżają. Mam... złe przeczucia. 






- Mama ! Tata !- krzyknęłam szczęśliwa z tego, że widzę rodziców.
- Tak... Eee... Czesć.- mruknęła mama i pewnym krokiem weszła do salonu.- Nic się nie zmieniło.- zauważyła. Tata usiadł na kanapie i spojrzał na Harrego.

- A to kto ?








***Harry***
- A kto to ?- zapytał mężczyzna.

- To Harry Sty...
- Zrobisz nam herbatę ?- przerwała jej mama.
- Tak... Już.- powędrowała do kuchni.
- Mamy jej do powiedzenia coś ważnego.- wyjaśnił tata. Oboje byli młodzi, bardzo... drogo ubrani. Zachowywali się jakby byli ponad wszystko. Po chwili przyszła Lily z dwiema szklankami. 
- Proszę.- podała mamie jedną, ale zanim podała drugą tacie, kobieta ją zatrzymała.

- Musimy ci coś powiedzieć.- oświadczyła.- Po to tu przyjechaliśmy. Ja jestem w ciąży. Będziesz się tym dzieckiem zajmować.- w tym momencie ręka dziewczyny puściła herbatę. Szklanka rozbiła się na miliony małych kryształków. Zastygła jak posąg, sztywno, z otwartymi szeroko oczami.
- Cccco ?- zachwiała się na nogach, i pewnie by upadła, gdybym jej nie przytrzymał...\









Od rzau wyjaśniam, dlaczego dodałam długi rodział na drugiego bloga (  www.onesecondformeonedirection.blogspot.com.pl  ) ,a tutaj nie. Poprostu tamten miałam napisany ! <3

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 14


        To mój ostatni rozdział przed wyjazdem na 1,5 tygodnia, wiec starałam się długi i ciekawy, ale mi sie nie podoba.  Tak wszystko dobrze się układa. Ech... :(




***Zayn***
- Proste. Musisz wszystko sprostować. Musisz powiedzieć prawdę czyli: czy kochasz Lily czy nie, a potem wszystko uspokoić i dac się wypowiedzieć innym.- wyrectytowała ze stoickim spokojem.

- Łatwo powiedzieć. Trudno zrobić. Moja sytuacja nie jest prosta. Kocham Ciebie i Lily...Lily kocha Harrego...
- I Ciebie.
- Czy ja wiem...
- Zayn, ja to widzę. 19 lat chodzę po tym przeklętym świecie i wiem co ludzie myślą.
- Ja też. Wiem, że to Harry powinien być z nią... Ja się do tego nie nadaję.
- Zobaczymy. Tylko powiedz mi jedną rzecz.
- Tak ?
- Co byś zrobił, gdybyś teraz był w sytuacji z przed paru lat ?
- Pomógłbym ci.- odpowiedziałem bez wachania.








***Maja***
- Posłuchaj ja... ja nie potrafię się od tak- pstryknęła palcami- zakochać. Chyba nikt. Ale staram sie i... 
- Wszystko będzie dobrze.- pocieszyłam Lily. Siedziałyśmy właśnie w jej willi z lemoniadą w rękach. Salon był idealny na takie rozmowy. Jej pokój cały przepełniony nienawiścią i smutkiem zawsze tylko pogarszał sytuację.
- Nie będzie. Co ja mam zrobić ?!
- Nie wiem. On musi zrozumieć.
- Ten idiota ?! Żarty sobie robisz. On ?! 
- No... Ej, Niall zaprosił nas do nich na obiad !- krzyknęłam.
- Super. Na którą ?
- Na za 15 min....
- Daj mi chwilę.
- OK...- kiedy tylko to powiedziałam, pobiegła na piętro. Wróciła przebrana w jeansy i bluzę. Założyła trampki i rozczesała włosy i stanęła przede mną. 

- Gotowa.
- A po co się przebierałaś ?- zapytałam dziwiona.
- No chyba nie myślałaś, że pójdę tam w piżamie.- zaśmiała się, a ja dopiero załapałam co przed chwilą miała na sobie. O.o Skleroza...
           15 min. później stałyśmy przed domem chłopaków. Dopiero w środku przypomniało mi się o antydepresantach, więc szybko jej je dałam. Strasznie ją to wkurzurzyło, ponieważ nie chciała brać leków przy wszystkich. Usiadła na krześle przy stole i zaczęła rozmawiać z Liamem. Po chwili z góry zeszła reszta. Nie wiem, czy przypadkiem czy też nie, ale na przeciwko niej usiadł Harry. Niall jako dzisiejszy "szef kuchni" podał jedzenie. Wszyscy jedli w ciszy, tylko blondyn i Liam ze sobą rozmawialil. Lily też jadła, ale jestem pewna, że nawet nie zarejestrowała, co podał nam Niall. Podobnie loczek. Oboje rzucali sobie wściekłe spojrzenia. Nagle Harry uśmiechnął się złośliwie. 

- Co taka nerwowa atmosfera ? A już wiem. Jedna osoba z tego grona ma usposobienie jakby prowadziłą zakład pogrzebowy. A raczej dwie.-  Na te słowa Lily zacisnęła rękę na widelcu, aż pobielały jaj palce, jednak nawet nie podniosła wzroku.

- Tak...- mruknął Zayn.- Em... Za dwa dni mamy wywiad i występ przy okazji w jakiejś telewizji śniadaniowej. Może byście z nami poszły ?
- Tak.  Chętnie.- odparłam krótko. Wiedziałam, ze mulat próbuje dyskretnie zmienić temat, ale mu nie idzie; mi zresztą też. Po paru takich wrednych uwagach Hazzy biedna w końcu nie wytrzymała. Powoli wstała ,spojrzała na niego zimnym wzrokiem.
- Rozmumiem, możesz mnie nienawidzić, możesz mnie obrażać, ale jak śmiesz obrażać jednocześnie Mię ?!
- Ja Cię kocham !
- To jakim prawem mnie obrażasz ? To jest zwyczajne chamstwo ! Jak możesz ?!

- Co ty taka wściekła...
- Ja ?! Mam już tego dosyć ! Przestań się nade mną znęcać  i wyżywać jasne ?!
      Wyszła... Szybko wyciągnęłam Hazzę na stronę.

- Przesadziłeś.
- Niby czemu ?!
- Nic nie zauważyłeś ?! Jest gorzej !- szepnęłam.
- Co ?!
- Tak Harry ! Przebywa z chorym, staje się chora ! I jeszcze twoje docinki... Nie daje rady psychicznie ! To tykająca bomba zegarowa ! MUSISZ JĄ PRZEPROSIĆ.- dodałam z naciskiem.
- Ech... No dobra. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przepraszam.
- To nie do mnie.- wskazałam ręką schody. Albo ją przepraszasz, albo to koniec. Wybuchnie i... Załamie się całkiem, a ja tego nie chce.
- To też częściowo jej wina.
- Oczywiście. Lily ma wiele wad, ale my też. A jej akurat należy sie szacunek. Nawet nie wiesz ile przeszła. Tego nie widać.








***Harry***
        Westchnąłem i wbiegłem po schodach na piętro. Lily znalazłem w łazience. Opierała się o krawędź umywaliki i patrzyła, jak leje się woda. Podszedłem do niej złapałem ją za ręce i spojrzałem jej w oczy. Te piękne fiołkowe oczy...
- Słuchaj... Naprawdę Cię przepraszam. Nie wiem, jak mogłem to wszystko powiedzieć. Ja... Nigdy taki nie byłem. Jakoś... Kiedy zobaczyłem Cię z Zaynem  to poprostu coś we mnie pękło. Chciałem, żebyś mnie kochała, ale teraz wiem, ze nie da się tego tak załatwić. Sama musisz...
- Jest problem.- przerwała mi i uśmiechnęła się z niedowierzaniem.- Właśnie dotarło do mnie, że to w Tobie się zakochałam. Ale w takim. Nie tamtym z salonu. 
- Naprawdę ?- nie mogłem uwierzyć w te słowa.

- Tak.- uśmiechnęła się.
- A co ze złymi przeczuciami ?
- Ja wiem, że one zostaną, że ty mnie zranisz i sprawisz mi ból, ale nie teraz; jeszcze nie teraz, więc nie myślmy o tym.
- Obiecuję, że nigdy cię nie zranię.- powiedziałem, na co ona tylko pokręciła głową. 

- Proszę, tylko nic nie obiecuj.- w tej samej chwili stało sie coś, co powinno zostać zapisane w księgach historycznych. Lily Steven sama z siebie przytuliła się do mnie. Musiała się naprawdę postarać...






3 TYGODNIE PÓŹNIEJ
***Liam***
        To co zrobił Harry było wręcz niewykonalne. Jednak udało mu się. Lily jest przystępna wesoła i pewna siebie. Majka mówi, że to dobrze, ale nie wiadomo co dzieje się w środku. Powiedziała, żebym ją obserwował, to coś ustalimy. Ale przecież to tez człowiek, a dla mnie Majka traktuje ją jak maszynę którą trzeba naprawić...
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wydarł się Harry. Wbiegł do salonu przeskoczył przez kanapę ( na której swoją droga siedziałem ) i ukrył się za nią. Usłyszałem krzyk Lily.

- I nigdy więcej nie próbuj wchodzić do łazienki, jak się myje !!!- wrzasnęła okładając go poduszką.
- Dobrze ! Już nie będę !- obiecał po czym wstał, a ona ostatni raz walnęła go poduchą.

- Co to ma być ?!- zapytałem.

- Taki sąd ostateczny.- zaśmiała się i weszła do kuchni. Napiła się wody i zadzwoniła do kogoś.
- Halo ? Tak... Rozumiem... Nie, nie o to chodzi poprostu... A... No dobra... Cześć.
- Do kogo dzwoniłaś ?- zapytał Hazza.
- Nie ważne. I tak nie ma czasu, żeby się spotkac...- mruknęła i wyszła.








***Lily***
        Razem z natłokiem myśli wyszłam z domu i kierując się w konkretne miejsce słychałam muzyki. Byłam tak zamyślona, że nawet nie wiem, co było moim dzisiejszym hitem. Po paru minutach znalazłam się przed domem mojej tak zwanej "przyjaciółki" Mary. Zapukałam. Drzwi otworzyła jej mama.
- Dzień dobry.
- Lily ! Dawno Cię u nas nie było ! Wchodź, wchodź ...- kiedy znalazłam się w przytulnym domu, pobiegłamna górę, do pokoju Mary, odmawiając przy okazji herbaty jej mamy. Po chwili weszłam do pokoju.
- Cześć...- lezała zrezygnowana na podłodze, opierając sie plecami o duże metalowe łóżko.
- Lily ?! - krzyknęła.- Już myślałam, że nie przyjdziesz.
- O co chodzi ? Od paru dni do ciebie dzwonie.
- Jakoś nie byłam w nastroju...- na te słowa podeszłam do niej i spojrzałam w oczy. To samo powiedziałam JA parę lat temu...

- Narkotyki tak ?
- Niestety. Na jakejś imprezie...-zaczęla płakać.- Ktoś mi... I tak samo się...- mówiła przez łzy.
- Ja nawet wiem kto.- przytuliłam Mary, obiecałam wpaśc i jej pomóc, ale teraz wróciłam do domu. Bez słowa zadzwoniłam do Ricka. Kiedy Harry usyszał do kogo tak pilnie telefonuję,  wyglądał jakbym mu przyłożyła patelnią.
- Halo ?
- Jak mogłeś jej to zrobić ?!
- Ale...
- Nie udawaj, że nie wiesz ! Co ci wpadło do głowy, zeby nie tylko mi niszczyć zycie ?!- wrzasnęłam do słuchawki.
- A proszę bardzo. Miło, że mogłem pomóc.- rozłączył się.
- Ja mu dam.
- O co chodzi ?- zapytał Harry.
- Ech... Mary i narkotyki to złe połączenie. Rick podała jej je na jakiejś imprezie. A wiesz, że Ona nie jest zbyt mądra i... No wiesz...
- OK... Normalka. Muszę się przyzwyczaić...- odszedł kręcąc głową, jakby się dowiedział, że Niall zjadł wszystko co było w lodówce.  Czyli zupełnie nic nowego.  Ale on się przejmuje. -,-






***Zayn***
          Z Mią układa mi się całkiem nieźle, ale im dłużej Lily jest z Hazzą, tym jestem pewniejszy, że ją kocham. Nie, jak Mię. I włąśnie tu jest problem. Bo choć dziewczyna jest koło mnie i jest w "zasięgu" to nie kocham jej. Może jak siostrę.Na pewno nie jak dziewczynę. Zmieniła się i ja też. Nie pasujemy do siebie. Np.: Poszliśmy razem do kina, na randkę. Ona chciała iść na jakąś tam sztukę, ja na film akcji. Skończyło się na tym, że spędziliśmy wieczór w odzielnych salach kinowych... :(



        Średnio  mi wyszło :/ Ale mam wrażenie, że to wystarczy, ponieważ się starałam. Mam nadzieję, że długi ! No, ale piszcie !!!!!!!
Zapraszam na mojego drugiegi bloga ! ---> http://www.onesecondformeonedirection.blogspot.com/

środa, 2 maja 2012

Rozdział 13

13 i rzeczywiście pechowy. :( Sama przeczytaj...



***Lily***
- Ja.. Przepraszam... Błagam. Wybacz mi... Proszę...- wymamrotał. Tylko my wiedzieliśmy ,o co tu naprawdę chodzi. Liam wiedział tylko kim ona jest, ale nie ma pojęcia dlaczego tak chciałam ją znaleźć. A Harry... On nic nie wiedział.
- Wybaczyłabym ,ale nie mogę. Jest za późno na przeprosiny. Zrozum.
- Ja to wiem ,ale...- urwał bo przestała go słuchać i bez słowa wsiadła do samochodu. OK... Może być zła ,ja też byłam gdy ludzie mnie za coś przepraszali. Kiedy byłam w takim stanie... Jednak ja zawsze chociaż chciałam ich wysłuchać... Wszyscy weszliśmy do samochodu. 10 minut później byliśmy w domu One Direction. Niechętnie przekroczyła próg i sztywno usiadła na kanapie w salonie.
- Mogę mu powiedzieć wszystko ?- wskazałam głową Hazzę.
- Ech... No dobra. Jeszcze nie widziałaś Wściekłego Harrego.- wymamrotał Zayn. Podeszłam do loczka i poprosiłam go na stronę.
- Wyjaśnisz mi to ?
- Tak. No... Może zacznę od początku. Zayn jak był w gimnazjum to się z nią przyjaźnił. Miała depresję i innych to przerażało. No, a jemu sie podobała. Raz jakiś chłopak ją podbił  na jego oczach.
- Nie pomógł jej ?
- Powiedział ,ze żałuje. Bał się ,że straci na popularności jak to zrobi. Była w ciężkim stanie i... zniknęła ze szkoły. Nikt nic nie wiedział.
- Jak ci to powiedział ?- zapytał.
- No... Ja... Jakby to powiedzieć... No, z mojej perspektywy widać kiedy ktoś miał do czynienia z... kimś takim jak ja. Zapytałam go o to ,a on nie chciał pwiedzieć.- urwałam. Dotarłam do tej niezręcznej części. :(
- I co zrobiłaś ?
- Nie ważne.
- Ważne. Mów.
- Teraz będziesz mi rozkazywać ? Grubo się mylisz.- uśmiechnęłam się złośliwie.
- Martwię się. Powiedz.
- No... Poprosił mnie, żebym dała ci szansę to wreszcie to z siebie wywali.- wymamrotałam.




***Harry***
- No... Poprosił mnie, żebym dała ci szansę to wreszcie to z siebie wywali.- wymamrotała. Poczułem się... Jak ? Ośmieszony? Oszukany ? Zawiedziony ? Zły ? Sam nie wiem. Okazało się ,że ona to zrobiła tylko dlatego, że chciała POMÓC ZAYNOWI. I tyle. A ja już myślałem...
- Muszę wyjść. - mruknąłęm i po chwili siedziałem w ogrodzie.



***Zayn***
        Po chwili podeszła do mnie Lily. Jej twarz nie wyrażała rzadnych emocji. Jak wtedy keidy ją zobaczyłem.
- Musiałam mu powiedzieć. Jest wściekły.- powiedziała bezbarwnym głosem. Z Mią i tak nie mogłem nawiązać kontaktu więc zaprowadziłem ją na zewnątrz.( Jak się domyśliłem, że Hazza tam jest ? Przecież ja z nim mieszkam nie ? Chyba go dobrze znam ;)  )
- Harry ?!- zawołałem.
- No ?- zapytał. Leżał na trawie. Kiedy nas zobaczył ,wstał.
- Musimy porozmawiać.- powiedziała. Pomyślałem ,że powinienem się usunąć i tak zrobiłem.
- Ja NIE chcę rozmawiać.
- Trudno. Musisz.
- Ja nic nie muszę.
- Ja też nie ! Co ty myślałeś ?! Wszystkich nienawidzę nawet siebie ! Nagle przychodzi Harry Styles niby pomaga mi ,a potem oczekuje ,że nagle się w nim zakocham ?! Na mózg ci padło ?! 
- Nie padło. Poprostu myślałem...- urwał.
- Co myśłałeś ?! Że jak się komuś pomoże to zostanie się za to odznaczonym ?! Ja się starałam  Harry !
- Więc coś co nie wyszło ! - wrzasnął.
- Mi nie wyszło ?! Mi nie wyszło ! Oczywiście ,że nie wyszło ,a co myślałeś ?! Moje życie to... to... Jeden wielki koszmar ! Mi nic nie wyszło !- wydarła się wściekła.
- Ale ja cię kocham !
- Tak ?! To bardzo ciekawe ! Jakbyś mnie kochał to byś mnie do niczego nie zmuszał ! Nie rozumiesz ?!
-  Wiem dlaczego tak mówisz ! Bo ty kochasz ZAYNA ! I tyle ! Tera już to wiem.
- Co ?! Zayn to mój PRZYJACIEL idioto !
- To spójrz mi w oczy i powiedz ,że jest inaczej !- podszedł do niej.
- Ja...Nie mogę...- rozejrzała się dookoła i wbiegła do domu. Płakała.
- WIDZISZ DO CZEGO DOPROWADZIŁEŚ ?!- krzyknąłem. Byłem wściekły. Doprowadził ją do płaczu. JĄ. Ona nigdy nie płakała.
- JA ?! TO TY ! WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE ! NIENAWIDZE CIĘ !- po tych słowach powoli wszedł do domu ,a ja poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Mia.
- Wybaczam ci. Już dość masz kłopotów.- szepnęła. - Pamiętaj tylko ,że ja nigdy tego nie zapomnę- dodała i przytuliłem ja do siebie.
- Co mam zrobić ?- zapytałem kompletnie zdezorientowany.



      Mam nadzieję, że się podoba ,ale ja nie jestem z tego zadowolona :/  Bo Harry i Lily ciągle się kłócą ,a nie dokońca mi o to chodziło. Samo mi tak wychodzi... :(  Do Was należy opinia, więc PISZCIE !!!! <3 <3 <3
        No i oczywiście zapraszam na drugiego bloga :D
----> http://www.onesecondformeonedirection.blogspot.com/ <----

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 12


***Harry***
- Dobrze, rozumiem. Tak... Oczywiście. Nie nie ma. OK dziękuję pani bardzo. Do widzenia.- Lily wykonała setny telefon do setnej osoby. Nie wiem po co. Poprostu już od 4 dni siedziała z komórką w jednej ręce, a kawą w drugiej ; na kolanach z laptopem.
- Mozesz mi powiedzieć o co chodzi ?
- Nie.
- Dlaczego ?- zapytałem.
- Bo nic moż z tego nie wyjść to po co...- mruknęła wpatrzona w ekran komputera. Złapałem ją za rękę ,no co tylko odruchowo chciała ją schować. Nie była przyzwyczajona do tego ,że ktoś ( a w szczególności chłopak) robi coś takiego.
- Nic się nie dzieje ?- zapytałem.
- NIE ! Możesz przestać ?! Majka się mną tak nie martwi ! Co ci ?!- wybuchła.
- Nic...
- Halo ? Tak to znów ja. Pomyślałam ,że jednak..- Ugh... Ona dalej dzwoni. Chybabędę jej musiał zabrać telefon... Po skończonej rozmowie pogrzebała chwile w internecie i wrzasnęła: Znalazłam !
azłam ! Mam ! Namierzyłam !!!!!!!!!!!!! Nareszcie ! UDAŁO MI SIĘĘĘĘĘĘĘ !!!!! MAM ! NAMIERZYŁAM !!!- darła się ,aż przylecieli chłopaki i Majka. Nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej... Staliśmy zszokowani. Czy to kolejne objawy depresji ?! Podbiegła do Liama  uścisnęła go i szepnęła mu coś na ucho... Potem to samo powtórzyła z Louisem...



***Liam***
         Podbiegła do mnie ,uścisnęła i szepnęła
- Udało się... Znalazłam ją...- miała wypieki na policzkach.
- Spokojnie... Później im wytłumaczysz. Leć spać ,zdaje się ,że całą wczorajszą noc spędziłaś przy laptopie. I tak jest późno...
- Tak ,tak.- po chwili to samo powtórzyła Louisowi i pobiegła na górę. Widziałem w oczach Harrego protest o oburzenie ,ale tylko poklepałem go po ramieniu i powiedziałem ,żeby dzisiaj dał jej spokój.



NASTĘPNEGO DNIA
***Zayn***
- Tutaj.- pokierowała Lily. Siedziałem właśnie z nią i Harrym oraz Liamem w samochodzie gdzieś jadąc. Ale gdzie ? Loczek też nie wiedział.
- Liam mów o co tu chodzi ?!
- Zaraz się dowiesz.
- Mów !
- Nie !
- Cokolwiek !
- Dobra !
- Nareszcię...
- Moge powiedzieć tylko ,że ani ja ,ani Lily nie wiemy ,jaka będzie twoja reakcja na to... Tam gdzie jedziemy.
- I tyle ?
- No...- odparł ze spokojem.
- Jaja sobie robicie. Wysiadam !
- NIE !- zaprotestowała Lily.
- TO POWIEDZCIE ,GDZIE JEDZIEMY !- wybuchłem.
- To nie spodzianka.- nie zostałem wypuszczony. Po paru minutach spędzonych w ciszy dojechaliśmy. Gdzie nie wiem. Celem był duży szary dom. To ci dopiero niespodzianka -,- . Wysiedliśmy z auta.
- Ja wejdę, wy poczekacie.- oznajmiła dziewczyna.
- Sama ?- zapytał Liam.- Chyba nie powinnaś...
- Nie wiem czemu ,ale mogą wejść tylko tacy jak ja. I dobrze o tym wiesz. Poradzę sobie.- na jej twarzy pojawiła się determinacja i... strach ? Przed czym ?
- O co tu chodzi ?- odezwał się Harry.
- Zaraz się dowiecie. Ale bardziej dotyczy to Zayna...- po tych słowach weszła do środka.



***Lily***
        Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do recepcjonistki.
- Lily Steven.
- A tak... Już czeka. Ile czasu będzie po za domem ?- zapytała "Monica" jak głosiła naszywka na jej szarym fartuchu. Szarym jak wszystko tutaj...
- Hm... Myślę ,że dzisiaj wróci przed 20:30...
- To będą inne wizyty ?
- Zobaczymy.- uśmiechnęłam się blado. - To gdzie jest ?
-- Pokój numer 111.
- OK.- szybko ruszyłam w stronę pokoju. Po chwili stałam przed drzwiami. Co mam powiedzieć ? Zapukałam i weszłam do środka. Stała przede mną Mia Brown. Była jasną blondynką o niebieskich oczach. Wyjątkowo chudą jak ja.
- Cześć  ja jestem Lily Steven. Pewnie wiesz po co tu przyszłam ?
- Żeby mnie gdzieś zabrać. Można wiedzieć gdzie ?
- Tego jeszcze nie wiem. Jak się czujesz ?
- Nie wiem. Nie czuję... Ale ty tego nie zrozumiesz. Popatrzyła na mnie z wrogością w oczach, a ja mocno ścisnęłam nadgarstki. Powiedzieć jej ?
- Myśle, że wiem lepiej niż myślisz.- uśmiechnęłam się blado i podwinęłam rękawy ,ukazując blizny po żyletce.- Jesteśmy podobniejsze ,niż myślisz.- na te słowa wstała i wyszła ze mną z budynku. Z zakładyu dla ludzi chorych na depresję. Pociągnęłam ją w krzaki.
- Posłuchaj. Ja nie wiem ,jak to przyjmiesz ,ale postaraj się dobrze ? Nawet nie wiesz ,ile mnie kosztowało ,zeby cię znaleźć... OK ?
- OK.
- Poczekaj.- na te słowa wyszłam z zarosli i kiwnęłam na Liama ,który przygotował do tego spotkania Zayna i przyprowadziłam Mię.
- Mia ,to Zayn; Zayn ,to Mia.- przedstawiłam. Dziewczyna krzyknęła ,dopiero zorientowana przed kim stoi ,a mulat milczał. Po chwili jednak odezwa się...



      Mam nadzieję ,że się podoba i mówiąc szczerze może nie jest to długie ,ale jestem zadowolona. PISZCIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę ! Bo chciałabym zobaczyć chociaż 2 komentarze !
    + sorki za błędy ,ale nie miałam czasu sprawdzić ! <3 <3 <3

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

UWAGA !!! DOTYCZY WSZYSTKICH !!!

Ten post obowiązuje WSZYSTKICH ! Tych co trafili tu przypadkiem. Tych co nie chcą czytać ,ale muszą ,tych którzy poprostu lubią i innych też ! Wypełnij 2 ankietki z boku ! Dotyczą one tego ,kiedy chceci zakończenie i jakie ! Tyle z mojej strony ,ale proszę WYPEŁNIJ JE !
<3 <3 <3

Rozdział 11

***Lily***
- Mów.
- Nie... Nic się nie stało.- wymamrotał Zayn.
- Dziś nic. Kiedyś owszem. Mi możesz powiedzieć.- uśmiechnęłam się lekko.- To był chłopak czy dziewczyna ?- na moje słowa rzucił na mnie ukradkowe spojrzenie i ponownie odwrócił wzrok.- A więc dziewczyna...
- No i co ?! Nie chcę o tym rozmawiać...
- Teraz nie. Ale kiedy to z siebie wyrzucisz, będzie ci lepiej. Mów.- powtórzyłam.
- No... Nazywała się Mia... Chodziła ze mną do gimnazjum... Nie pamiętam...- przerwał.
- Pamiętasz ,aż za dobrze.- mruknęłam.- Poradzimy coś na to ,ale powiedz. Oprócz tego ,że miała depresję ,ponieważ to się domyśliłam. Przyjaźniliście się prawda ?
- Taaak... Moi znajomi nie tolerowali tej znajomości. Podobała mi się ,ale twierdzili ,że  nie warto się starać. Byłem popularny , a ona... Wszędzie widziała śmierć. Przerażało to wszystkich....




***Harry***
          Postanowiłem wziąść Lily na spacer. Chciałem ,żeby dała mi szansę ,a tą nadopiekuńczością tylko ją wkurzyłem... Zdziwiłem się kiedy się zgodziła, sądziłem ,że będę musiał wręcz wypchnąć ją z domu. Nie musiałem. Po paru minutach wyszliśmy.





- Co u ciebie ?- zapytałem.
- A co ma być ?- westchnęła.- Jak zwykle nic. Chociaż... Miałam dzisiaj rano ubaw. Dostałam plik kopert w stylu "Złe dziewcze z ciebie. Masz natychmiast przestać wychodzić na ulicę albowiem One Direction krwawi przez twoją osobę... Gardzimy tobą ! " ,ale też takie " Dziwka z ciebie ! Jeśli nie odwalisz się od Hazzy i Zaynusia to inaczej pogadamy ! Zapłacisz za to ,ze niszczysz zespół szmato !".
- Sorry. Wszystko sprostuję. Naprawdę bardzo mi przykro.
- Nie ma sprawy. To ,że zawracają sobie MNĄ głowę sprawia ,że jakoś tak mną nie gardzą :p
- No niby racja...- usiedliśmy na ławce obok stawu. Poczułem ,że niedługą powinienem zejść na poważniejesze tematy.
- Konkretna odpowiedź ; nie ma co... 
- Posłuchaj. Ja wiem ,że możesz się na mnie wkurzyć ,ale...- urwałem. Ale co ? - No... Powiedz mi tylko... Dlaczego nie chcesz dać mi szansy ?-zapytałem.
- Ponieważ wiem ,że jej nie wykorzystasz. Jak mówi Biblia: "zanim kogut zapieje ,ty trzy razy się mnie wyprzesz" tyle ,że kogut nie zapieje. W swoim czasie poprostu.- odparła ze stoickim spokojem.
- Nie masz racji.
- A jednak.
- Mimo wszystko...proszę. Daj mi szansę.
- Nie.
- Czemu ?
- Już ci mówiłam...
- Mimo wszystko...
- Harry ,nie !- przerwała mi wkońcu.- Nie.
- Boisz się ?
- Nawet chyba nie mam czego.- uśmiechnęła się lekko. Wstałem i podszedłem do stawu. Pływały tam jakieś rybki. Nagle koło swojego odbicia w wodzie zobaczyłem odbicie Lily.

- Zgoda. Dam ci szansę. Zanim całkiem się rozsypię...- uśmiechnęła się.
- A widzisz ? Z Harrym Stylesem niemożliwe staje się możliwe !- wyprężyłem mięśnie.
- Chociaż może zmienię zdanie...-na te słowa stanąłem na baczność.
- Sorry.




***Zayn***
          W końcu powiedziałem wszystko Lily. Obiecała ,że jak jej powiem to zrobi dla mnie wszytko. Dla Harrego poprosiłem ,żeby dałą mu szansę. Po dość dłuuuugim czasie ją przekonałem. Mam nadzieję ,że mu się uda... Zadzwonił mi telefon
>ROZMOWA<
- No ?
- ZGODZIŁA SIĘ ! - chyba nie muszę mówić kto dzwonił.
- No ! Mówiłem ,ze ci się uda !
- To pewnie mój urok osobisty. Na pewno...
- A co innego ?!- niech już sobie wierzy w ten swój urok... Co ja się będę wysilał ? On i tak będzie mówił swoje...
- Tak ! Zaraz wracam do domu ! Powiedz panowi Peynowi ,żeby się nie wkurzał.
- Tak ,ale wpadnij do Tesco ,ponieważ głodny Niall = zły Niall...
- Jasne pa !
             Usiadłem na łóżku. Było późno ,więc nie zawracając sobie głowy piżamą w ubraniu poszedłem spać. Kiedy tylko zamknąłem oczy zobaczyłem Mię. Po chwili jednak zamieniła się w Lily... Wstałem poszedłem do łazienki i oblałem twarz wodą szepcząc
- Błagam Zayn przestań o niej myśłeć... Chyba nie chcesz mu tego spieprzyć...



     I co spodziewaliście się ?! Nie sądzę ! Ja też... Zaplanowłam to 10 sekund przed napisaniem. Może za łagodnie to rozegrałam ,ale i tak coś jest nie tak :p Podoba się ? PISZCIE !!!!
     + dydykuję ten rozdział tym którzy uważali ,że tago bloga zaniedbam. A więc mówię : A NIGDY W ŻYCIU ! :D No i zapraszam na : http://www.onesecondformeonedirection.blogspot.com/ !!!! Czytaj i pisz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3
      + wiem ,że krótki no ,ale skończyły mi się "posty na zapas", więc generalnie zadzieram kiece lece pisać coś nowego. A po za tym to nie miałam pomysłu. ( dopiero na czas pisania zakończenia ) Za to przepraszam i przyznaję : MOJA WIMNA :(